WABI SABI

Naturalne zeszkliwienie powierzchni naczyń to zjawisko występujące jedynie podczas wypału w piecu na drewno. Podczas spalania drewna powstaje popiół, zawierający głównie krzemionkę oraz topniki – tlenki wapnia, magnezu, potasu i sodu. W odpowiednio wysokiej temperaturze, w kontakcie z gliną, zachodzi reakcja, w wyniku której tworzy się szkło. Uważa się, że już około 2,5 tysiąca lat temu Chińczycy zauważyli, że wewnątrz pieców ceramicznych, na ścianach blisko paleniska, samoistnie powstaje warstwa szkliwa – było to impulsem do wynalezienia pierwszych szkliw na bazie popiołu drzewnego. Jednak samoistne zeszkliwienie powierzchni naczyń najwyraźniej nie przypadło wtedy do gustu konsumentom. Minęły kolejne stulecia, zanim surowe, chropowate i nieprzewidywalne efekty działania ognia i stopionego popiołu trafiły na salony.

Naturalnie zeszkliwione wyroby z kamionki pojawiły się na większą skalę w Korei mniej więcej w VII wieku naszej ery, w epoce zwanej Zjednoczonym Silla. Wypalane w stosunkowo niskiej temperaturze – około 1150–1200°C – naczynia miały ziemisty charakter i przeważnie bury kolor, ozdobiony miejscami przez topniejący popiół. Wątpliwe, by ich popularność wynikała wtedy z afektacji naturalnymi fakturami, które były raczej wynikiem ograniczeń technologicznych, niż zaplanowanym efektem. Nie mniej, nie były też z tego powodu czymś poślednim – naczynia, choć surowe, miały dość wymyślne formy, a kontekst, w jakim je odkrywano, świadczył często o ich ceremonialnym lub religijnym zastosowaniu.

W Korei trendy wkrótce zmieniły się na korzyść wyrafinowanego celadonu, jednak styl Silla znalazł kontynuację w Japonii na wyspie Kyūshū, dając początek ceramice Sue. Od Sue zaś wywodzą się kolejne wielowiekowe tradycje, w pewien sposób reprezentatywne dziś dla Japonii. Mowa o ceramice powstającej w takich ośrodkach jak Bizen i Shigaraki. Szczególnie Bizen, w którym do dziś istnieje ponad 200 pracowni ceramicznych, jest ciekawym przykładem spójności między estetyką a lokalnym środowiskiem i jego zasobami.

Glina występująca w Bizen nie przyjmuje szkliwa w stanie surowym. Problem ten dziś rozwiązuje wypał na biskwit, jednak rzemieślnicy z Bizen postanowili nie walczyć z ograniczeniami swojej gliny za cenę komplikacji procesu, lecz poddają ją bardzo długotrwałym wypałom – trwającym tydzień lub dwa. Powoduje to witryfikację gliny, a na jej powierzchni pojawiają się różnorodne efekty naturalnego szkliwa. Noszą one specyficzne nazwy, np. szorstki, częściowo stopiony osad czarnego popiołu opisuje się mianem Goma (ziarna sezamu), a czerwone linie pozostawione przez popiół ze słomy ryżowej, owijanej celowo wokół naczyń przed włożeniem do pieca, to Hidasuki.

Ceramika Bizen przede wszystkim służyła na co dzień w domach zwykłych ludzi. Na salony wprowadziła ją w XVI wieku kultura herbaty i buddyzm zen, które od tego czasu skupiały się na celebracji prostoty, skromności oraz harmonii człowieka z naturą. Dla arystokracji zwyczajne, powściągliwe naczynia stały się w ceremonii herbaty rodzajem totemu – narzędziem kontaktu z romantyzowaną wizją życia prostego chłopa. Kreowane przez ogień efekty, w których odnaleźć można abstrakcyjne odzwierciedlenie krajobrazu, stały się obiektem świadomej kontemplacji. Tak oto ceramika stała się nierozerwalną częścią filozofii WABI SABI.

Naturalne efekty wypału w naszej pracowni

Filozofia WABI SABI oraz praca z miejscowymi surowcami od początku stanowiły oś naszej działalności. W trakcie realizacji projektu Glina Świętokrzyska zyskaliśmy dostęp do niezwykle wdzięcznego surowca – białych i czerwonych glin krasowych z okolic Kielc. Chcąc pozwolić im w pełni wybrzmieć, postanowiliśmy wypalić serię naczyń bez szkliwienia. Nasz piec różni się od pieców anagama używanych w Bizen, a wypały trwają znacznie krócej.

Aby uzyskać maksymalną ekspozycję na ogień i popiół, ustawiliśmy ceramikę przy samym palenisku, w najgorętszym miejscu pieca. Efekty przeszły nasze oczekiwania – świętokrzyska glina okazała się bardzo reaktywna, zyskując piękne odcienie pomarańczu i brązu, a na niektórych pojawiły się nacieki zielonkawego i bursztynowego szkliwa. Pierwsze skojarzenia przyjaciół ceramików, gdy zobaczyli rezultat: „polskie Bizen!”

Podobne eksperymenty wykonaliśmy z mieszanką gliny lokalnej i kaolinu z Nowogrodźca na Dolnym Śląsku. Tu efekt był bardziej ziemisty i surowy, idealnie pasujący do skalistych form szkatułek kurinuki. Jest coś uwodzącego i nostalgicznego w tych fakturach – czarka wypełniona herbatą przenosi raz nad ocean, pośród zerodowanych i pokrytych pąklami skał, kiedy indziej wysoko w góry, gdzie rosną już tylko porosty.

I choć naszą specjalnością są szkliwa, ten rodzaj wypału fascynuje nas coraz bardziej. Nasze marzenie to buchająca ogniem przez wiele dni anagama, dająca możliwość wypału większej liczby prac – póki co, nieszkliwiona ceramika pojawia się w naszej ofercie w bardzo limitowanych ilościach.

Współpraca człowieka z żywiołem — Ceramika wypalana w piecu na drewno